Na niewielkiej przestrzeni Gdyńskiego Muzeum Motoryzacji odwiedzający odnajdą autentycznego ducha motoryzacji XX wieku. Imponująca kolekcja zabytkowych samochodów i motocykli zawiera, między innymi, takie perły jak:
Ford T – pierwszy taśmowo produkowany samochód osobowy,
Buick Master Six - w którym wszystkie części, a nawet powietrze w oponach, jest oryginalne,
Buick Deluxe – którego opancerzoną wersją jeździł sam Al Capone,
Harley Davidson 42 WLA - najbardziej znany motocykl wojskowy w historii.
Oprócz samochodów i motocykli, Gdyńskie Muzeum Motoryzacji posiada też bogate archiwum dokumentów – schematy silników, zdjęcia z najsłynniejszych rajdów, stare mapy samochodowe – które można oglądać na antresoli, w gustownie urządzonej kawiarence z epoki. Warto też zwrócić uwagę na dekorację hali ekspozycyjnej. Scenerię stylizowanej na lata 20. brukowanej uliczki dopełniają fasady domów i kamienic, których drzwi, okna, szyldy i zdobienia są oryginalne – pochodzą z budynków, które w rzeczywistości stały w międzywojennej Gdyni i Gdańsku. Z należytą pieczołowitością odwzorowano też kolory elewacji. Panadto przy Muzeum działa Stowarzyszenie Miłośników Pojazdów Zabytkowych , które dzięki dotacji z konkursu grantowego organizowanego przez Wydział Kultury Miasta Gdynii , w 2018 prowadziło poraz kolejny program Renault NN - historia miasta, historia motoryzacji. W roku 2018 zostało objętych programem 398 uczniów Gdyńskich Szkół Podstawowych. Zachęcamy do śledzenia naszych działań na Funpage'ach na Facebook'u.
DLACZEGO GDYNIA?
Niewiele jest w Polsce miejsc tak bardzo nadających się do pokazania historii motoryzacji, jak Gdynia. U progu lat 20. ubiegłego wieku, gdy z taśm fabryki w Detroit masowo zjeżdżały czarne Fordy T, do małej wioski nad Bałtykiem zaczęli masowo przybywać śmiałkowie poszukujący lepszego życia. Rybacka osada w błyskawicznym tempie zmieniła się w wielkie miasto i port – polskie okno na świat, z modernistycznymi budynkami i szerokimi arteriami, pełnymi nowoczesnych limuzyn, autobusów i wszędobylskich taksówek. To przy tutejszych nabrzeżach przeładowywano transporty nowych samochodów z całego świata przed wysłaniem ich dalej w Polskę.
Już w 1926 roku uruchomiono w Gdyni pierwszą stację benzynową. Jak grzyby po deszczu powstawały też salony samochodowe – Mercedesa, Fiata czy Chevroleta. To w Gdyni siedzibę miało przedstawicielstwo Forda na Polskę. Przed wojną w mieście zarejestrowanych było ponad sto taksówek, a na 10 tysięcy mieszkańców przypadało więcej samochodów niż w Warszawie. Skwer Kościuszki już w latach 30. był areną rajdów samochodowych, które organizowano także w okresie PRL-u. Eliminacyjny wyścig samochodowych Mistrzostw Polski w 1957 roku obserwowało ponad 40 tysięcy osób. Nie ma się zatem co dziwić, że wobec tak bogatych tradycji, Muzeum Motoryzacji funkcjonuje właśnie w Gdyni.
TWÓRCA GDYŃSKIEGO MUZEUM MOTORYZACJI
Większość z nas na samochód patrzy jak na środek lokomocji. Są jednak tacy, którzy widzą w nim dzieło sztuki. Taki jest pan Witek Ciążkowski, twórca Gdyńskiego Muzeum Motoryzacji. Dla niego zapach smarów jest niczym woń najlepszych francuskich perfum. Miłością do aut i motorów zapałał we wczesnym dzieciństwie, a miłość ta okazała się bezgraniczna i bezwarunkowa. - Nigdy nie potrafiłem nic innego narysować poza motocyklem i samochodem, bo jakkolwiek bym się starał, wychodziło albo jedno albo drugie – opowiada.
Już w wieku 8 lat stał się właścicielem pierwszego prawdziwego motoru, który kupił od zaprzyjaźnionego z rodziną zegarmistrza za 300 złotych, płatnych ratami. Skąd u ośmiolatka takie fundusze? - To były pieniądze, które dostawałem na urodziny, imieniny i na bułki maślane, które miałem sobie kupować po drodze do szkoły, a których oczywiście nie kupowałem – wspomina. Potem już nie było odwrotu – w ręce małego Witka wpadały kolejne motocykle i samochody. Nie mogło być inaczej, skoro nawet na widok zardzewiałego gruchota serce się chłopcu krajało i nie mógł zaznać spokoju, dopóki pojazdu nie zdobył. Później godzinami przy nim grzebał, rozkładał na czynniki pierwsze, by wreszcie znów go poskładać.
W miarę upływu lat zwykły garaż stał się za mały i panu Witkowi – wówczas już absolwentowi technikum samochodowego – zamarzyło się muzeum. Łatwo nie było. - Dwadzieścia pięć lat chodziłem po różnych urzędach. Wszyscy obiecywali pomoc, ale nigdy nie dotrzymywali słowa. Koniec końców powiedziałem: „Basta! Trzeba coś zrobić samemu!”. Dzięki pomocy znajomego kupiłem starą halę od zarządu gdyńskiego portu tylko po to, by ją rozebrać i odzyskać stalową konstrukcję, która była mi potrzebna. Długo trwało załatwianie wszelkich możliwych pozwoleń i uzgodnień, ale wreszcie hala stanęła w obecnym miejscu – relacjonuje pan Witek, który nie zwykł wybierać dróg na skróty, na czym z reguły dobrze wychodzi.
To dzięki tej zasadzie wszystkie eksponaty w jego muzeum wyposażone są w oryginalne części. Dla pana Witka nie ma w tym względzie kompromisów. Zamiast używać zamienników, woli poczekać, poszukać gdzie indziej, choćby na drugiej półkuli... Tym większa jest satysfakcja, gdy uda mu się odnowić i doprowadzić do stanu używalności kolejny zabytkowy pojazd. I tym większa jest wartość jego unikatowej kolekcji. Pan Witek stworzył Gdyńskie Muzeum Motoryzacji z pasji. Placówka jest realizacją jego życiowego marzenia, ale też patriotycznego obowiązku. Bo jak twierdzi: „nikt nie szanuje narodu, który nie szanuje swojej historii”.
Proszę czekać